Fragment mojej ulubionej ksiązki


"Tamtej zimy, kiedy zaczęłam wyszywać potwory, znajomy powiedział mi o książce. O księdze właściwie. Nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Nazywa się Kunstformen der Natur, narysował ją Austriak Ernst Heackel. Klęczałam nad nią na dywanie i oglądałam godzinami. Wijące się meduzy z czerwonymi językami, koralowce w gwiezdnych układach, konstelacje nerwów i gron, wodne ślimaki z gałęziami skrzeli, okrzemki z salami tronowymi na centrycznie wyrzeźbionych grzbietach, falujące morszczyny, królestwo podwodnych jaskiń, koronkowe gąbki w bukietach, wąsonogi jak zmurszali średniowieczni rycerze, promienice świecące bielą na czarnym tle jak kościane zamki mieszkańców Saturna.


A wszystko to nieludzkie, pochodzące ze świata przyrody, w którym nie ma słów, nie ma zasad, nie ma dobre ani złe, nie ma etyki i prawa, jest tylko ruch, falowanie, oddychanie, tętno i rytm albo przeciwnie, skupienie i czuwanie, trwanie.


Ale wszystko poza rozumem, poza emocjami, poza tym co znam i czego mnie uczono. Choć mimo bycia poza słowami  miały nazwy, na stronach mieniły się "bryozoa", "cyrtoidea", "siphonophorae". Nieznane księstwa zanurzone w ciemnościach, schowane.


Gdyby kazano mi zostawić sobie jedyną rzecz ze wszystkich na świecie, to byłaby to ta książka.
   To było moje pismo."
M. Halber "Najgorszy człowiek na świecie"
foto: justynamdmx - obrazy z podróży małych i dużych.
Buziaki
Justyna

Etykiety: ,