(WB 1) Najpiękniejsze chwile...


Na wstępie dodam, że na co dzień nie lubię się zbytnio uzewnętrzniać, a już na pewno nie w tym miejscu. Czasami przemycałam w tytule, albo gdzieś w tekście kawałek tego co gryzło mnie w danym momencie. Przypadkowy gość prawdopodobnie tego nawet nie zauważył, bo to zazwyczaj moje prywatne osobiste cosie, czasami wewnętrzne phe, innym razem ah i oh... czy po prostu fuck!
Od jakiegoś czasu chciałam coś zmienić i pomyślałam, że wyzwanie Uli będzie dobrym punktem zwrotnym w moim blogowaniu.
"Posty nie muszą być bardzo długie, ale włóż w nie trochę serca i swojej unikalnej osobowości – nie bój się pisać tak, jak czujesz". Urszula Phelep www.senmai.pl
Spodobała mi się prostota tego przekazu, a zwłaszcza jego druga część. Uświadomiłam sobie, że to jest właśnie to czego w moim domku brakuje. Dlaczego? Hm, pewnie dlatego, że gdybym pisała wcześniej o wszystkim co mnie porusza, gryzie i leży na sercu domek był by miejscem ponurym i smutnym.
Do pewnych decyzji trzeba było dojrzeć, pewne sprawy należało poukładać  na półkach według hierarchii, zakończyć stare toksyczne znajomości i otworzyć się na nowe...
Ally McBeal miała swoją piosenkę, Ja mam swoje hasła przewodnie:
"Każdy koniec, jest początkiem nowego!" #nothinghappenswithoutareason  Edit z dnia 25/08/2018 

Najpiękniejsze chwile w moim życiu

1. Narodziny pierwszego dziecka. To było niesamowite, nie potrafię tego opisać,
zobaczyłam Zosieńkę i przez dłuższą chwilę nie mogłam się temu wszystkiemu nadziwić. Później gdy wracaliśmy ze szpitala do domu, zostaliśmy sami, ja, M i mały człowiek. Dopadło mnie jakieś dziwne uczucie strachu pomieszanego z czymś czego do tej pory nie znałam -
odpowiedzialność za życie tej małej istoty.


2. Narodziny drugiego dziecka. Celowo nie zrobiłam tego w jednym punkcie pt. Narodziny dzieci. To były dwie różne chwile. Każda była wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Sam poród nie robił już na mnie takiego wrażenia jak za pierwszym razem, miałam już doświadczenie, więc gdy tylko pojawiła się ta chwila na świecie pojawił się mały pogromca niewieścich serc Gabrysio.
Zakochałam się bezwarunkowo, jak widać na zdjęciu poniżej nie tylko Ja :-)


3. Nasze spotkanie po 2 miesięcznej rozłące w 2012 roku. 2012 był bardzo przełomowym rokiem. Podjęłam pewne decyzje, przedstawiłam swoje plany M i pewnego marcowego popołudnia wylądowałam w UKejowie. Założyłam sobie plan 2 miesięczny i  udało mi się go zrealizować w 100%. To była bardzo trudna decyzja, tęskniłam za Nimi bardzo, ale udało się!!! Nasze spotkanie na lotnisku było cudowne, stałam i tuliłam moje skarby, były łzy, radość i śmiech. Od tej pory już zawsze jesteśmy RAZEM.


4. Pierwsza prawdziwa wakacja. Termin wakacja pochodzi ze słownika Gabrysia, który słysząc wciąż powtarzające się w domu  słowo - wakacje, pewnego dnia przyszedł i spytał:
- Mamo, a co to jest wakacja?? 10 wspaniałych dni. Mnóstwo pięknych chwil spędzonych RAZEM.


5. Najpiękniejsze chwile to również wypowiedziane słowa... 
Tekst, który będę  na pewno swoim wnukom powtarzać:
- Kocham Cię synku.
- Okay.
Do moich ulubionych należy jeszcze: "Poleżymy?", albo "Chciałem się poprzytulać z Tobą"  teksty Gabrysia. W wykonaniu Zosieńki najpiękniejsze jest: "Przytulenie i ucałowanie?!!"

(grafikę, która jest tłem dla tego collage-u zrobił Gabryś)

6. Najpiękniejsze chwile to także te momenty, gdy uświadomisz sobie jak cudowne może być życie, gdy weźmiesz się za odkładane z dnia na dzień sprawy, zbierzesz w sobie całą moc i w końcu zaczniesz realizować marzenia.


Tak oto zakończę moją listę. Reszta najpiękniejszych chwil w moim życiu jeszcze się nie wydarzyła - zostawię więc dla nich jakieś miejsce.

Buziaki
Justyna

Etykiety: , , ,